Mam nadzieje, że nie uznacie moich przeskoków z tematu na temat za brak profesjonalizmu w prowadzeniu bloga. Blogosfera to w końcu błoga sfera , gdzie nasze myśli mogą sobie pływać spokojnie bez żadnego reżimu tematycznego.
Dlatego uważam, że całkiem w porządku jest , gdy po rozstrzygnięciu ( przynajmniej połowicznie) sporu Gap Year przywołam figurę Józefa Stalina :D Czy to nie logiczna kolej rzeczy ?
Spokojnie spokojnie ! Nie wzięło mnie wcale na roztrząsanie zaszłości historycznych. Mam za to plan , aby za pomocą fotografii zabrać Was dzisiaj do miasta Gori.
Gori kojarzy się dziś światu z dwoma rzeczami. Jest to miasto w którym na świat przyszedł Józef Stalin ( czyli Wissarionowicz Dżugaszwili). I nie próbujcie tam nikomu mówić, że człowiek ten zrobił w swym życiu cokolwiek złego! Cicho szaaa! Pomnik Stalina został w prawdzie zdjęty w zeszłym roku ( ale ja go widziałam i Wy go zobaczycie) , ale pomniki mentalne stać będę w gruzińskiej świadomości po czasu kres.
Drugim faktem historycznych , z którym związane jest miasto Gori jest zbombardowanie tego miejsca przez wojska rosyjskie w 2008 roku.
O konflikcie możecie poczytać na Wikipedii.
W internecie można też znaleźć zdjęcia zbombardowanego Gori.
Lato 2008 było momentem kiedy odkryłam, że nie moim przeznaczeniem jest śmierć w czasie podróży. Nie boję się zagrożeń terrorystycznych ani trzęsień ziemi. Wiem, że mnie to ominie:P A wiem to stąd, że w roku 2008 miałam plan wybrać się w lecie do Gruzji. 'Niestety' plan się pokrzyżował w związku z wyjazdem do USA i konflikt wojenny śledziłam jedynie przez amerykańskie radio.
Dom w którym urodził się Stalin |
Muzeum Stalina |
A oto i on |
A po wojnie- życie toczy się swym torem. |
Handel przydrożny |
Pewnie zastanawiacie jest w jakiej kondycji zastałam miasto. No więc miasto jest w kondycji wyśmienitej. Jedynym śladem ostatniej wojny są wioski na trasie Gori-Tbilisi. Są to wioski składające się z identycznych maleńkich domków, które państwo zbudowało dla osób którym bombardowania odebrały dach nad głową.
co to za czerwone cudo Pan sprzedawał w tych buteleczkach ;>?
OdpowiedzUsuńOstatnio piszę pracę na tematy historyczne i natknęłam sie na komentarz na jednej ze stron chyba odnośnie Bułgarii i ktos napisał 'jak czytałem tę histrię to tam głęboka komuna była - zupełnie jak kiedyś w Polsce' to samo mam na języku, gdy widzę Twoje zdjęcia... jednak coraz bardziej zachęcasz mnie do wyjazdu tam :)
haha ! Nie mam pojęcia co to za specyfik w tych butelkach. Ale pewnie raczej winko :D
OdpowiedzUsuńTo skojarzenie z głęboką komuną jest raczej nieuchronne :)
Ja też chcę tak pojechać znowu. Ale moja Chatuna postawiła ultimatum , że następnym razem chce mnie widzieć z mężem :D I tu mamy problem ....
w tych butelkach przy drodze wino sprzedają?
OdpowiedzUsuńTak podejrzewam Olu :)
OdpowiedzUsuń