Dane Kontaktowe

Zapraszam wszystkich zainteresowanych do dzielenia się swoimi spostrzeżeniami, uwagami i doświadczeniem.
Czekam także na Waszą pomoc przy tworzeniu tego bloga.
Jeżeli posiadacie jakieś ciekawe sugestie, przemyślenia albo informacje związane z poruszaną przeze mnie tematyką - proszę, podzielcie się nimi ze mną. Chętnie o tym napiszę.

Dane kontaktowe :

gobarakago@gmail.com



sobota, 17 września 2011

Google Brain

            To prawdopodobnie ostatni mój post w tym miesiącu. Już we wtorek wylatuje na zasłużone, długie wakacje. Skłamię , jeśli powiem, że nie będę mieć dostępu do neta. Nie zamierzam jednak korzystać z niego w celach innych jak pomoc w odnalezieniu  się w rzeczywistości jordańskiej.
Plan podróży jest poważny i mozolnie spisany na świstku papieru. A oto detale :



     Przy okazji chciałam się poskarżyć na niski poziom procesów myśliwych mózgu Google. Głupiutkie Google, zapytane o "Jordan" wypluwa zdjęcia Michaela Jordana a także ( o zgrozo) Katie Price !

Liczę jednak , że w Jordanii kobiety ubierają się 'godniej' :P

Do usłyszenia w październiku !:*

czwartek, 15 września 2011

Pochwała śpiworka

     Czasem trudne bywają powroty. Trudne i długie. Mój powrót z Vegas do Warszawy zajął całe dwa i pół dnia. Nieziemska to była katorga, ale inaczej się nie dało. Zawinił pieniądz, a raczej jego niedostatek. Najtańszy lot z Vegas do NJ jaki udało się nam zdobyć, bardzo brzydko komponował się bowiem z naszym kolejnym lotem do Europy. Do tego jeszcze hostel musiałyśmy opuścić na wiele godzin przed planowanym lotem inaczej policzyli by nam za kolejny dzień. Takie małe upierdliwe rzeczy niestety są bardzo istotne przy ograniczonym budżecie. No więc po tym jak parę godzin spędziłyśmy gdzieś na ławeczce w Las Vegas, przyszedł w końcu czas na najdłuższą samolotową podróż mojego życia. Las Vegas- Nowy Jork- Paryż- Warszawa. Ała. Jakieś x-naście godzin gratis spędziłyśmy na lotniskach w Nowym Jorku. Po jakże efektownym lądowaniu w tym pięknym i kultowym mieście byłyśmy już tak zmęczone, że jedyne co mogłyśmy zrobić to znaleźć kawałek wygodnej podłogi. Mój podręczny śpiworek, który zawsze ze sobą zabieram w podróż uratował mi życie. Gdyby  nie parogodzinna drzemka na lotnisku , chyba nie dotarłabym do Warszawy w stanie emocjonalnie stabilnym. Potem było przemieszczanie się z jednego lotniska na następne, potem Paryż, bla bla, znowu czekanie, bla bla. 
Kochane dzieci. Pamiętajcie. Zawsze miejcie przy sobie śpiwór. Zawsze!




Na lotnisku Kennediego.

wtorek, 13 września 2011

Zion

To już prawie koniec retrospekcji na temat USA. 
Zion był ostatnim parkiem narodowym na naszej trasie. Potem był już tylko powrót do Las Vegas i pożegnanie z resztą grupy. Trzy szczęśliwe osoby powędrowały dalej w kierunku San Francisco . Ja i Agi poszybowałyśmy do Nowego Jorku , a obrażalski Amerykanin do swego domu. 

A tak oto wygląda Zion :




Jeszcze tylko dorzucę małą wzmiankę na temat stołowania się w czasie podróży. Przewidywalne jest, że walory smakowe jedzenia w USA pozostają wiele do życzenia. Ale są też plusy. Przykładowo : niska cena tego 'supersize ' syfu.  
Najtaniej jest w 'sieciówkach' typu McDonald. Poza tym robiliśmy zapasy ohydnego żarcia w sklepie Walmart. Na krótką metę można to przeżyć. Wszak piękne widoki zrekompensowały piekielne tortury mojego  podniebienia. 
Z resztą nie zawsze było tak dramatycznie. Parę razy zjedliśmy coś w niedrogich knajpach i było to przyzwoite jedzenie typu : ryż z warzywami, czy zajebisty omlet na śniadanie. W Vegas łaziliśmy do Chińczyków , którzy za półdarmo serwowali ogromne ilości jedzenia. W Parku Zion np. wynajęliśmy domek z którym była mała kuchnia i sami sobie gotowaliśmy. Tak w sumie zwykle jest najlepiej : najsmaczniej i najtaniej. 
O dwóch rzeczach warto wiedzieć , kiedy planuje się budżet na jedzenie. W Ameryce 'dolewki' napojów są za darmo, z czego ja korzystałam namiętnie i pompowałam w siebie hektolitry kawy i coli:) To nie jest bez znaczenia, bo w tym gorącu pije się ogromne ilości napojów i wszelkie 'gratisy' są mile widziane.  Niestety jest też minus : do ceny posiłku trzeba zawsze doliczyć napiwek.

       Jak już tak zarzuciłam temat jedzenia , to skorzystam by potwierdzić prawdę starą jak świat. Niestety - w Ameryce ciężko jest nie przytyć. Ciężko też nie przejąć pewnych 'zboczeń' żywieniowych. Ja np. nauczyłam się jeść jajecznicę z muffinami czekoladowymi. Mniam mniam

niedziela, 11 września 2011

Spanie improwizowane

                  Życie nauczyło mnie, że wcześniej zabukowany nocleg znacznie obniża stresy , które czasem pojawiają się przy okazji podróżowania. Bywało tak ,że moje próby improwizacji w tej sferze kończyły się w zbyt drogim hotelu , bo tam gdzie było taniej miejsc nie było.  W Ameryce jednakże nie ma potrzeby zawracania sobie tym głowy. Śmiało można ruszyć w trasę po bezdrożach i jakiś motel zawsze się napatoczy. Motele są tanie i można do nich upchać 'nadwyżkowe osoby'. Mimo że było nas sztuk 6, aby zbić koszty braliśmy często pokoje na 4 osoby i na zmianę kimaliśmy na podłodze. Raz też spaliśmy w namiocie, ale potem ustalone zostało , że kierowca potrzebuje lepszego komfortu spania i przenieśliśmy się do moteli.

Dzisiejszy post podkolorowany został zdjęciami z Bryce Canyon. Bryce to jedno z najpiękniejszych miejsc jakie widziałam w życiu. Urodą ( moim zdaniem) przewyższa Wielki Kanion. Reasumując : Miażdży !


Moja mama prawie zemdlała kiedy zobaczyła gdzie wlazłam :P



Bryce jest bardzo niejednorodny pod względem ukształtowania. Dlatego warto zajrzeć do galerii, która lepiej zobrazuje bogactwo i piękno tego miejsca :)
Galeria 1 
Galeria 2 

piątek, 9 września 2011

Lake Powell

           Kolejnym przystankiem w naszej  podróży było jezioro Lake Powell. Jezioro to w prawdzie nie jest wytworem Matki Natury, jednak piękna lokalizacja sprawia , że jest to 'smaczny kąsek dla oka'. Stacja obowiązkowa dla miłośników Ameryki. Z tego co pamiętam chyba właśnie nad Lake Powell doszło do poważnej kłótni , po której nasz amerykański towarzysz postanowił wracać do domu. Pewnie to czerwonawy odcień piasku i skał w stanach Arizona&Utah wywołał w nim agresję :P


Zachód słońca nad Leke Powell


Zajrzyjcie też do galerii.

wtorek, 6 września 2011

Śliczna Śmierć Kliniczna

 Jak się zapatrujecie na perspektywę  śmierci w pięknych okolicznościach przyrody ? Pytam z ciekawości, bo ja prawie taką zaliczyłam. Średnio mi się podobało. 

Doszło do tego tak : W pięknym Parku Narodowym Arches świeciło cudowne słońce. Słońce + krajobraz pustynny+ osoba o jasnej karnacji = katastrofa. Zawsze. Możesz se dźwigać 100 galonów wody na plecach, konsumować płyny w ilości polecanej przez specjalistów itd. Nic nie pomoże. 
Ale ! Ja nikogo nie chcę  zniechęcać. Park Arches jest naprawdę piękny. Bez chwili zastanowienia wróciłabym nawet jutro. Tylko może w jakiś chłodniejszy dzień. 
  
Kilka wspomnień : W drodze do głównego punktu widokowego z 5 razy zrobiło mi się słabo, a żeby było jeszcze fajniej to wraz z koleżanką się zgubiłyśmy. W końcu jednak dotarłyśmy na miejsce przeznaczenia. Oczywiście  w sekundzie gdy ujrzałam sławetny skalny łuk, ni to z radości ni to z potrzeby odreagowania wyrzuciłam z siebie siarczyste i głośne ' KuXXA'. Byłam pewna , że i tak nikt tego nie zrozumie. Niestety parę chwil później było mi strasznie głupio, bo zostałam zagadnięta prze kilku Polaków. Nie muszę chyba dodawać , że głośne moje przeklniecie dokonało się bezpośrednio nad ich głowami. 

Kilka zdjęć :



Warto się pomęczyć aby się tam znaleźć!

Odpoczynek po traumie

Na koniec link do oficjalnej strony Parku Arches .

sobota, 3 września 2011

Mniej znane

           Każdy słyszał o Wielkim Kanionie. Wielu kojarzy Arches , czy też Kanion Bryce. Natural Bridges National Monument jest natomiast miejscem nieco mniej znanym. Jak sama nazwa wskazuje- miejsce to jest pełne naturalnych formacji skalnym przypominających 'naturalne mosty'.
Jeżeli kogoś zainteresował temat , zapraszam na oficjalną stronę Natural Bridges. Strona zawiera wszelkie informacje a także galerię. Więcej fotek dostępne dostępna jest tu

Kilka zdjęć z mojej prywatnej kolekcji. Wiem, znowu zaśmiecam pejzaż swoją osobą :/

No limits!


piątek, 2 września 2011

Monumentalnie

   Zacznę może od tego, że pamięć mam dobrą acz krótką. Próbuję być użyteczna i dzielić się moimi doświadczeniami. To szlachetnie z mojej strony. Niestety czasem łapię się na tym , że w ' w sumie to ja już nie pamiętam jak to dokładnie było'. Teraz znowu z 'dokładnością' będzie mały kłopot, ale temat jest ważny i muszę go przedstawić nawet w formie niekompletnej.
Jest takie coś na świecie ( amerykańskim świecie) jak karnet  “America the Beautifuls”.
I my , podróżując po Ameryce, mieliśmy to. Wy również, jeżeli chcecie podróżować po Amerykańskich Parkach Narodowych, będziecie to mieć. 
Więcej cennych informacji na ten temat znajdziecie tutaj. Karnet kosztuje jedyne 80 dolców i (cytuję) 'właściciel  może bez ponoszenia żadnych opłat wjechać prywatnym lub wypożyczonym samochodem (nie może być to samochód firmowy z widocznymi znakami firmowymi) na teren dowolnego Parku Narodowego wraz z trzema osobami towarzyszącymi'. Karnet obowiązuje na rok.
I tutaj właśnie mam lukę w pamięci. Nas w samochodzie było więcej niż "trzy osoby towarzyszące" i nie pamiętam jak to zostało rozwiązane. Najprawdopodobniej porostu kupiliśmy dwa karnety, albo coś w tym stylu. Nieważne. Istotny jest samo-nasuwający się wniosek : "wstęp do Parków Narodowych w USA jest bardzo tani'.


A na zdjęciach : Monument Valley :)

W drodze do Monument Valley








Tyle zdjęć wystarczy do pełnego zaprezentowania tergo arcydzieła natury. Ale w razie jakby co, to tu jest więcej.

Cmok.

czwartek, 1 września 2011

Linkowanie i zdjęć dodawanie.

Wcale nie jestem leniwa. Jestem zajęta. Dlatego dzisiejszy post zostanie skrócony do minimum. Ponieważ jestem mistrzynią logistyki ( Tak? Od kiedy?), wiem jak w małym poście zawrzeć dużo treści. Ucieknę się dziś do złodziejskiego triku z linkiem. 
Bardzo proszę, aby osoby zainteresowane podróżami po USA zerknęły sobie tutaj .  Na forum 'Biedny Turysta' (musisz pokochać to forum już za samą nazwę) pewien ktoś ładnie się wysilił i stworzył miniporadnik dotyczący wojaży amerykańskich. 
Mi pozostaje zatem tylko 'dorobienie' części artystycznej. No więc w sekcji ' dla zmysłu wzroku' mamy dziś...a z resztą sami zobaczcie co:)








O tym , że Wielki Kanion = Wielkie Wrażenie nie będę pisać. Mój Guru powiedział, że na blogu nie wolno zamieszczać treści o charakterze trywilnym.