Dane Kontaktowe

Zapraszam wszystkich zainteresowanych do dzielenia się swoimi spostrzeżeniami, uwagami i doświadczeniem.
Czekam także na Waszą pomoc przy tworzeniu tego bloga.
Jeżeli posiadacie jakieś ciekawe sugestie, przemyślenia albo informacje związane z poruszaną przeze mnie tematyką - proszę, podzielcie się nimi ze mną. Chętnie o tym napiszę.

Dane kontaktowe :

gobarakago@gmail.com



czwartek, 30 sierpnia 2012

Kolejny post...

Jak widzicie - z weną jest raczej kiepsko... nawet nie zadałam sobie trudu, aby wymyślić jakikolwiek zjadliwy tytuł dla mojej notki. Dzieje się tak dlatego, bo ostatnimi czasy to raczej ja wczytuje się w cudze blogi i poszukuję informacji o Jukatanie, Gwatemali i Belize. Dlatego na piastowanie mojego dziecięcia GoBarakaGo, mam ostatnio tak mało czasu.
Tymczasem lato 2012 powoli odchodzi do przeszłości. Jeszcze tylko studenci mogą coś tam wykombinować na koniec.
Ja właśnie mam dziś coś dla wakacyjnych niedobitków.  W sumie nic nowego. Może ktoś pamięta jak kiedyś pisałam o stronce airbnb. Powtórzę się i napiszę, że airbnb polega na wynajmowaniu pokoi i całych mieszkań od osób prywatnych. Ceny są powiedzmy 'hotelowo-hostelowe' , ale atmosfera raczej milsza i warunki lepsze. Przynajmniej w teorii.
Dzisiaj wrzucam bardzo podobną , a raczej bliźniaczą stronicę WWW. Jest taka zasada , że od nadmiaru głowa nie boli. Tia... Osioł, któremu w żłobie dano , może i by się z tym spierał.
Udanego września !



niedziela, 26 sierpnia 2012

Kochasz podróże i zwierzęta ?

       Mimo ciągłych deficytów czasowych, wciąż uparcie i zawzięcie węszę po internecie. Niestety ostatnio coraz rzadziej znajduję chwilkę, aby moimi znaleziskami podzielić na blogu.
Teraz akurat mam moment ( farbuję włosy i odczekuję 30 minut na spłukanie farby:P), no to wrzucam.
Tematem na dziś jest kolejna opcja darmowego zakwaterowania. Tym razem pomysł jest następujący :
Rejestrujemy się na stronce: http://www.mindmyhouse.com/homepage, i nawiązujemy kontakt z ludźmi , którzy potrzebują kogoś ...kto im przypilnuje domu. 
Co to ma wspólnego z miłością do zwierząt? A no to, że gospodarze , którzy desperacko potrzebują dozorcy domu, zwykle właśnie mają jakichś czworonożnych czy też skrzydlatych przyjaciół. Klasyczne ogłoszenie na tej stronie traktuje o ludziach, którzy jadą gdzieś na wakacje i potrzebują kogoś kto im przypilnuje domu i psa. Czasami zwierząt nie ma. Wszyscy wiemy, że licho nie śpi a złodzieje czatują, dlatego wiele osób woli, żeby w ich domu zawsze ktoś był ( zapalone światła wieczorem lub w nocy skutecznie zniechęcają włamywaczy)
'MindMyHouse' nie przysłuży się raczej temu , kto ma konkretne plany wakacyjne. Nie warto zakładać, że komuś będzie po drodze z w Twoimi planami. Tutaj to Ty jesteś spontaniczny/spontaniczna. Wchodzisz .Przeglądasz.  Myślisz : "OK....Za miesiąc rodzina wiejska spod Rzymu potrzebuje doglądacza kotów. Dwa tygodnie. Idealnie.To znaczy , że w tym roku wakacje spędzę pod Rzymem'.
Jakieś opłaty ? Są niestety- ale niewygórowane. Osoby, które udostępniają swoje domy, rejestrują się za darmo. 'Housesitterzy' płacą 20 dolców za roczną rejestracje. 
Ps.
Ja tu w Anglii ze dwa razy pilnowałam komuś domu na takich zasadach. Obowiązki polegały na wpuszczaniu i wypuszczaniu kotów. Się nie przemęczyłam ... :P


środa, 22 sierpnia 2012

Kulturka

Ale ten czas leci. Moje oczekiwania na wyjazd już niebawem będą miały swój kres. Za równiutkie dwa miesiące lecę. Ktoś pewnie powie, że dwa miesiące to długo i wcale nie ma się tu czym nadmiernie ekscytować. Ja jednak ekscytować się będę zawzięcie. Z dwóch powodów.
- Mój bilet kupiłam już w grudniu. Jak się 10 miesięcy kurczy do 2 , to jest to powód do wielkiego zadowolenia.
- Po drugie- moje życie ostatnio jest nudne i nie mam żadnych innych powodów do podniet.
Z racji tej daty, postanowiłam na chwile zapomnieć o hiszpańskich  i włoskich zespołach metalowych, którymi katuję siebie i sąsiadów od kilku tygodni ( a może miesięcy ?).
Dzisiaj cały dzień słucham pani Downs. 
Lila Downs nie jest jakoś szczególnie znana w Polsce. Ja zetknęłam się z jej twórczością za sprawą znanego filmu "Frida" ( który oczywiście też kocham).
Ta meksykańska piosenkarka jest córką indiańskiej śpiewaczki i amerykańskiego wykładowcy. Jako osoba naturalnie dwujęzykowa, śpiewa zarówno po hiszpańsku jak i angielsku. Jej twórczość jest próbą dialogu między kultura amerykańską a meksykańską.
W Lili podoba mi się wszystko. Od głosu po styl ubierania. 
Poznajcie moją ulubienicę :





 
Wypada też wstawić jakieś zachęcające audio albo video. Wybrałam piosenkę 'Burn it blue", która pochodzi ze ścieżki dźwiękowej filmu "Frida":


Pozdrawiam na dzisiaj :*

sobota, 18 sierpnia 2012

A może Islandia?

Islandia kojarzy mi się głównie z Sigur Rós i Björk. Ponieważ moje wyobrażenie o tym kraju zostało ukształtowane w oparciu o niezwykłą muzykę- zawsze wydawało mi się, że musi być to jedno z najbardziej magicznych miejsc na świecie. Założenie to jednak, póki co nie poddane zostało weryfikacji. 

Mam przeczucie, że nie jestem jedyną osobą która chętnie wybrałaby się na zwiedzanie tego zakątka. W związku z tym zagadnieniem mam dobre wieści. Znalazłam genialną stronkę , dzięki której można aplikować o pracę w Islandii. Pozycje są różne- od pracy na farmie , po pracę w hotelach. 

Uwaga - na wstępie zła wiadomość. Osoby , które pragną wziąć udział w tym programie muszą się liczyć z opłatami. Koszt 595 euro. Opłata zostaje jednak uregulowana dopiero w momencie, kiedy jesteśmy pewni, że znalazło się dla nas miejsce pracy. 

Z lepszych wieści- zarobki ( w branży turystycznej) wynoszą średnio 1100 euro na miesiąc. Jeżeli zatem zostaniemy tam kilka miesięcy - koszty się nie tylko zwrócą , ale też zarobimy. 

Program trwa od 3 do 6 miesięcy. Czyli jak na moje gusta- w sam raz. 

Za pokoje niestety trzeba sobie zapłacić ( około 10 euro za noc)

Dobra znajomość angielskiego- to podstawa, poza tym nie trzeba spełniać jakiś super wymagań.

Reasumując : Moim skromnym zdaniem oferta jest fajna, dla kogoś kto ma ochotę na jakąś mała przygodę zagraniczną. 

Oto link: http://www.ninukot.is/index.php?id=282

A na koniec : Islandzka duma numer jeden.

 


 

 

wtorek, 14 sierpnia 2012

Truskaweczki, grzybki.

Sama już nie wiem czego chcę. Niby dobrze mi się tu w UK siedzi, ale jak mam tylko wolną chwilę,  to od razu szukam ofert prac sezonowych. Zmieniło się to w takie moje małe hobby. A może nawet i obsesję....Korci mnie aby pojechać gdzieś na jakieś 3-4 miesiące. Zmiana klimatu raz za czas dobrze człowiekowi robi. Mam wizję, że mogłabym gdzieś popracować w charakterze kelnerki albo piastunki niemowlęcia. Mogłabym też zajmować się końmi, żółwiami, albo słoniami. Nie jestem wybredna. Jedyne co mnie nie interesuje , to uprawianie zbieractwa . Nie chcę zbierać ogórków ani szparagów. Na starość zrobiłam się zbyt wygodna.
Nie wiem zatem po co los mnie obdarzył tak hojnie i pokierował moimi poszukiwaniami tak, że znalazłam aż dwie bardzo dobre strony dla pracowników sezonowych. 
Mnie w prawdzie taki rodzaj wysiłku fizycznego nie rajcuję, ale może ktoś z Was ma ochotę wybrać się do Holandii i /lub Danii ? Zarobione pieniądze będziecie mogli oczywiście przeznaczyć na podróż marzeń :) Bo przecież na co innego można wydać ciężko zarobione pieniądze? 
Oto linki :


 



Może ktoś skorzysta :)
Pozdrawiam serdecznie

sobota, 11 sierpnia 2012

Meknes I Kiva

Jakoś mi się dziś tekst nie skleja. W tytule pojawiło się słowo 'Meknes' , bo chcę zapodać zdjęcia z tego miejsca. Co do warstwy tekstowej- nie mam żadnego konceptu.
Pomyślałam zatem, że zrobię dziś postowy misz-masz. Aby było jeszcze dziwniej, poruszę dziś zagadnienie nie do końca spójne z tematyką bloga.
Zwalczanie ubóstwa na świecie , niby nijak się ma do podróży i turystyki . Pragnę jednak wierzyć, że osoby które były tu i tam i widziały to i owo, nie pozostają ślepe na niedolę ludzką.
Każdy ma indywidualny pomysł na to, jak pomagać innym. Ja - jako pracownik socjalny (przynajmniej  na piśmie) zawsze miałam poczucie, że dawanie pieniądzy na szczytne cele to za mało. Ludzie powinni dostawać nie rybę, a wędkę. Osobiście wierzę, że kluczem do budowania lepszego świata, jest tworzenie miejsc pracy i edukacja. Dlatego tak zachwycił mnie projekt Kiva.


Na stronie tej zarejestrowani są ludzie z krajów rozwijających się. Każda osoba ma pomysł na mały bisnesik. Może to być sklep, gospodarstwo rolne, maleńka firma. I nikt tam nie prosi o darowiznę a jedynie o nieoprocentowaną pożyczkę. To wspaniała inicjatywa, która nie wyrabia u ludzi postawy roszczeniowej ( dawaj mi kasę bo jestem biedny), a wspomaga kreatywność i niezależność. Pomóżmy ludziom , którzy mają odwagę i  pomysł na to jak odmienić swój los...

A na zdjęciach wspomniany Meknes.
















środa, 8 sierpnia 2012

Volubilis

Jedziemy dalej z moim Marokiem. Jak wspominałam niedawno na mam blogu, z Fezu udaliśmy się na jednodniowy wypad do Volubilis i Meknes. Jakimś cudem w ogóle nie pamiętam twarzy naszego kierowcy. Jest to naprawdę niezwykle, bo  jestem jedną z tych osób, którym twarze i dialogi zapadają zawsze na długo w pamięć. Gorzej z datami i imionami. Niemożność przywołania tego obrazu wprowadziła mnie w zakłopotanie i zmusiła do stworzenia jakiejś teorii , która mogłaby to wytłumaczyć. Winowajcą ( w moim mniemaniu) musiał być straszny arabski zgiełk, który spowodował przeciążenie w synapsach. Bo cóż by innego... 

Oto fotki z Volubilis. Spodziewacie się może minaretów , a tu  starożytny Rzym .... a w nim artyści , żółwie i gniazda bocianie. W sumie to było tam nudnawo . Mam nadzieję, że nie uraziłam uczuć fanów tego starego mocarstwa. Musicie mi wybaczyć bo dziś ( w sumie od jakiegoś tygodnia) jestem w posępnym nastroju. 
To do następnego( lepszego) razu :*









niedziela, 5 sierpnia 2012

I znowu o wolontariacie

   Mam nadzieję, że mój ostatni post  zachwycił Was oryginalnością. Mogę powiedzieć tylko tyle, że drugiego takiego już prawdopodobnie nie będzie :P
Powróćmy do form i założeń pierwotnych. Tanie podróżowanie zwykle łączy się z jakąś formą niewygody, pracy czy też wysiłku. I tylko od mentalności naszej zależy , czy potraktujemy to jako przeszkodę czy urozmaicenie. Zakładam , że osoby zaglądające tutaj wygodnickimi lalusiami nie są i nie straszne im różne prace. Takie jak np. wolontariat wakacyjny w hotelu albo hostelu.
Wolontariat w hotelu wydaje się brzmieć zachęcająco. W odróżnieniu od prac np. na farmie , nie wymaga tężyzny fizycznej. Popracować w tej branży np. na Karaibach w zamian za wyżywienie i nocleg ? Miło by było. Rozumiem jednak , że dla polskiego, młodego turysty taki typ pracy ciągle jeszcze jawi się jako mało interesujący. Hmmm ....tzn. interesujący w teorii- na pewno jest. Ale jak jest z praktyką? Nie sądzę aby Polacy marzeniami różnili się od Anglików czy Niemców. Prawda jest jednak taka, że nasze marzenia filtrowane są przez inną rzeczywistość. Polski student często nie ma wyboru i zamiast superciekawgo wolontariatu , który potencjalnie mógłby być przygodą życia - wybierze coś mniej ekscytującego, ale z możliwością chociaż małego zarobku. A po studiach.. no cóż. Łatwiej niestety wcale nie jest ...
Może jednak jest tak , że skrajnych marzycieli nie brakuje i u nas. Może polubią oni stronę :


Na forum tym można doszukiwać się prac w hotelu w charakterze wszelkim. Od menadżera po recepcjonistkę. Strona dobra i dla tych, którzy szukają praktyk zagranicznych ( niektóre ogłoszenia sugerują, że najchętniej zatrudnią jakiegoś praktykanta , które swoje życie pragnie związać z biznesem hotelarsko-turystycznym). Oferty z całego świata - od Turcji po USA.
Dla osób lingwistycznie dobrze rozwiniętych ( znających minimum dwa języki) znajdą się nawet zajęcia płatne. 
Powodzenia !

środa, 1 sierpnia 2012

OMG !

Tego posta nie otaguję w żaden sposób.  Nie da się mu przylepić etykiety 'Warto Wiedzieć' ani 'Tanie Podróżowanie'. No , może to drugie teoretycznie by spasowało. Sama nie wiem czemu o tym piszę.... chyba jedynie da się to potraktować jako humorystyczną ciekawostkę. Okej .. tak właśnie na to spójrzmy.
Kilka dni  temu robiłam jak zwykle to , co mi wychodzi najlepiej. Czyli szperałam po necie. Wyszperałam masę dobroci oraz jedną bardzo specyficzną stronę . Oto ona :


 Miss Travel z 'travel' ma tylko trochę wspólnego. Więcej wspólnego ma z prostytucją. Hasłem przewodnim są następujące słowa " Kto potrzebuje pieniędzy ? Piękni ludzie podróżują za darmo". Przy czym Ci piękni ludzie to tylko kobiety ... Idea projektu jest bardzo prosta. Urodziwe panie pragnące się wybrać na wakacje , szukają towarzysza. Inaczej mówiąc - sponsora. Oczywiście jest to podane w bardzo sympatycznej i niewinnej formie. Pełno tam przyjaznych zdań w stylu 'Bądźmy szczerzy ..nikt nie lubi podróżować samotnie. Dzięki nam odnajdziesz miłego partnera na niezapomniane wakacje'.
Czy mnie to oburza ? Nie specjalnie. Czy mnie to śmieszy? W sumie nie. Jedyne co mi przeszło przez głowę, gdy trafiłam na ten projekt , to to iż po raz kolejny ludzkość udowodniła , że jej fantazja nie ma żadnych limitów....
A oto reklama tego kuriozum ( i mocna zaakcentowane zdanie "Life is short" : P):