No dobrze. Było już trochę informacji praktycznych o tym jak zabukować tanie spanie i tanie loty. Było o tym jak znaleźć pracę. Generalnie było dużo o tym jak się przemieszczać. Ale co kiedy codzienne obowiązki i ( nie ukrywajmy) realia finansowe mimo wszystko nie pozwalają nam na ruszenie w nieznane ?Sama często na to psioczę. Mimo, że czasem uda mi się coś ciekawego zaplanować – przez większość roku żyję szarością dnia codziennego.
Jest jednak taka mała sztuczka, która pozwala mi na przeniesienie się w odległe rejony świata bez konieczności wychodzenia z domu. A dokładnie- bez wychodzenia z kuchni. Wierzcie mi! Testowanie egzotycznych przypraw i przepisów sprawia , że przynajmniej zmysły są na wakacjach. Wiem wiem … Są tradycjonaliści, którzy tego nie lubią i nigdy nie polubią. Czasem pojawia się też problem ‘inicjacji’. Intensywne smaki i zapachy kuchni indyjskiej , chińskiej czy meksykańskiej mogą na początku szokować polskie podniebienie. Na szczęście przepisy dostępne w rodzimych książkach kucharskich albo w internecie są zwykle ‘wersją light ’ oryginału i zawierają zredukowaną ilość przypraw. Zwłaszcza tych ostrych.
Ja sama dopuszczam się różnych gwałtów i modyfikacji. Jako wegetarianka tworzę wynalazki typu ‘ chilli con soja’ zamiast ‘chilli con carne’. Jedno wiem na pewno- świat jest zbyt ciekawy- również w kontekście gastronomicznym , by poprzestawać tylko na rodzimych potrawach.
Namawiam Was zatem do zrezygnowania ( od czasu do czasu oczywiście) z tradycyjnego kotleta na rzecz krewetki i sera tofu. A ja postaram się - od czasu do czasu- wrzucić tu jakiś wypróbowany przepis ;)
Śniadanie malezyjskie |
Tofu w sosie z czarnej fasoli |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz