Dane Kontaktowe

Zapraszam wszystkich zainteresowanych do dzielenia się swoimi spostrzeżeniami, uwagami i doświadczeniem.
Czekam także na Waszą pomoc przy tworzeniu tego bloga.
Jeżeli posiadacie jakieś ciekawe sugestie, przemyślenia albo informacje związane z poruszaną przeze mnie tematyką - proszę, podzielcie się nimi ze mną. Chętnie o tym napiszę.

Dane kontaktowe :

gobarakago@gmail.com



czwartek, 11 sierpnia 2011

Praca w stylu amerykańskim.

Czas wytoczyć ciężkie działa i opowiedzieć o pracy na campie. A nie - przepraszam. Wprowadziłam tu nieprawidłowe określenie. Zacznijmy raz jeszcze. Raz , dwa , trzy ....i....Tematem dzisiejszego postu jest zapierXXlanie na campie. Nie warto tutaj na siłę używać wyrazów bliskoznacznych o zabarwieniu eufemistycznym. Już to gdzieś przemyciłam nieco wcześniej, ale powtórzę raz jeszcze : Jeżeli nie lubisz pracować, to NIGDY nie bierz udziału w programie Camp America. 

No dobra, ja taką panikę bezkarnie sieję, a przecież wszyscy chcą konkretów. No to macie :

- Przez osiem tygodni pracuje się średnio po 14 godzin dziennie
- Tempo pracy jest zatrważające. Przez jedną godzinę ( jedną z 14 ) trzeba zrobić tyle, ile przy normalnych warunkach robi się w ciągu 4 godzin
- Jest zajebiście gorąco. Fajnie, fajnie. Słońce jest fajne, ale 35 stopni w połączeniu ze straszną wilgotnością, która panuje w wielu stanach - nie tworzy warunków idealnych do ciężkiej pracy.

To ogólnie. A teraz bardziej szczegółowo na temat mojej specjalizacji. Jak już wspomniałam, wyjeżdżając z Camp America mamy do wyboru kilka wariantów pracy. Ja pracowałam jako wychowawca na obozie dla osób niepełnosprawnych. Oto jak to wyglądało :

- Praca od 7 rano do około  21. Teoretycznie. Były też do tego dorzucone atrakcje dodatkowe typu nieprzespane noce, bo podopieczni ryczeli od zmierzchu do świtu. Oprócz tego były przydziały na nocne czuwanie. Tragedia ? Czekajcie , to nie koniec.
- Pracując z dorosłymi , niepełnosprawnymi fizycznie osobami trzeba przygotować się na ciężką harówkę fizyczną. Dźwiganie bezwładnych osób, zmienianie pieluch średnio co 45 minut , mycie ich rano , bądź wieczorem ( albo co pięć minut- i nie każcie mi tłumaczyć dlaczego), pchanie wózków itd. To jest straszny wysiłek !
- Intelektualnie też jest to spory wyczyn. Mając pod opieką jakieś 7-10 osób , trzeba przygotować się na ciągłe pogaduszki. Gadanie w obcym języku przez 14 godzin (zwłaszcza po cudownej nieprzespanej nocy) jest jak wbijanie sobie gwoździa w głowę.
- Niestety - muszę o tym napisać. Na takim campie panuje bardzo specyficzny zapach. I nie ma od niego ucieczki. U nas nie było nawet osobnych pryszniców dla personelu. Trzeba się było myć w miejscach, gdzie parę chwil wcześniej pływały kawałki kału.
- Rotacja podopiecznych jest częsta i to nie pomaga w pracy. Na taki obóz osoby niepełnosprawne przyjeżdżają na tygodniowe sesje. Znaczy się, że co tydzień dostajemy ' świeżaków'. To ogromny problem w przypadku pracy z osobami niepełnosprawnymi, które mają bardzo specyficzne potrzeby i zachowania. Próby ogarnięcia tej wielkiej niewiadomej co tydzień mogą doprowadzić do poważnej awarii mózgu.

No i na to wszystko SPOTKAŁ MNIE ZASZCZYT. Szef stwierdził , żem zdolna dziewoja i po tygodniu awansował mnie na stanowisko team leadera. Moje szczęście trwało do chwili gdy zrozumiałam, że teraz cała odpowiedzialność za to wielkie bagno spoczywa też w moich rękach. Już trzeciego dnia byłam tak przeciążona ( głownie myśleniem nad tym - jak to wszystko ogarnąć i jak zdążyć ze wszystkim na czas),że ukradkiem ryczałam po kątach. Moje beki na wiele się nie zdały. Ostatniego tygodnia byłam już tak zmęczona, że zaczęłam popełniać błędy. Zapominałam o szczególnych wymogach dietetycznych moich podopiecznych i myliłam ich imiona . Jest to bardzo groźne z racji końskich dawek leków jakie dorosłe osoby niepełnosprawne często przyjmują. Przez nieuwagę , ktoś może połknąć nie swój zestaw medykamentów i jeśli mam już wyznać wszystko jak na spowiedzi, to niestety tak się zdarzyło.
Rany ! Samo pisanie o tym wszystkim sprawia , że jestem zmęczona. To już chyba wszystko na dziś. Jak jutro stwierdzę, że temat nie został jednak wyczerpany , to jeszcze coś doprodukuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz