Dane Kontaktowe

Zapraszam wszystkich zainteresowanych do dzielenia się swoimi spostrzeżeniami, uwagami i doświadczeniem.
Czekam także na Waszą pomoc przy tworzeniu tego bloga.
Jeżeli posiadacie jakieś ciekawe sugestie, przemyślenia albo informacje związane z poruszaną przeze mnie tematyką - proszę, podzielcie się nimi ze mną. Chętnie o tym napiszę.

Dane kontaktowe :

gobarakago@gmail.com



niedziela, 3 lipca 2011

Uciekająca Au-pair

Cóż. Zdarzyło się i tak. Au-pairki , czy też przyszłe Au-pairki borykają  się z tą myślą notorycznie : Co jeśli rodzina okaże się fatalna i nie do zniesienia ? Na pocieszenie tych wszystkich strapionych serc - podzielę się moim doświadczeniem w tej kwestii. Po pierwsze i najważniejsze - nie traktujcie nigdy takiej sytuacji jako porażki, czy braku swoich kompetencji. Warto zawsze zapytać kogoś o radę, czy to co dzieję się w rodzinie hostów to rzecz norma, czy to już trochę za dużo. Prawda jest taka , że jeżeli źle się dzieję- to wcześniej czy później ta filigranowa konstrukcja zbazowana na przeświadczeniu ' jeszcze jeden dzień przeżyję ' będzie musiała runąć. Mówię to ja - a ja do łatwo poddających się histeryczek nie należę. 

Miałam taką sytuację: Jest rok 2002. Początek nowej ery. Szczególnie dla mnie. Po raz pierwszy udaję się za granicę w celu spróbowania swych sił. Trafiam do rodziny niemieckiej. 2 dzieci. Niegrzecznych dzieci. Mam na myśli NAPRAWDĘ NIEGRZECZNYCH. Z trzylatką mi się w miarę układa, ale z jej 6 letnim bratem już gorzej. Codziennie zaliczam kopniaki, codziennie słyszę , że jestem ' dupkiem' , on codziennie spada ze stołu albo z szafy ( jakoś lubił przebywać na wysokościach), i lubi biegać za swoją siostrą z nożem. Jednocześnie sytuacja w domu staje się bardzo dramatyczna. U Host Ojca diagnozują raka. Nie ma go w domu tygodniami, a jego żona ciągle siedzi w szpitalu. Zgadnijcie kto w tym czasie siedzi z dziećmi ? Wiedziona humanitarnym przeświadczeniem, że ludzi nie zostawia się w biedzie- traw w tym wszystkim. Dzieci czują, że coś złego się dzieje. Dzikość chłopca osiąga swoje apogeum ( pewnego dnia rzuca się na mnie z taką siłą, że niechcący rozwala sobie nos , który krwawi przez kolejną dobę),a dziewczynka przechodzi regres rozwojowy. Zaczyna się ponownie moczyć, leje po podłodze co 5 minut. Robi mi się ciężko na sercu, ale mam już znajomych, czuje się dobrze za granicą i nie chce wracać do Polski. Z tego samego powodu ( udane życie towarzyskie) nie chcę być nigdzie przeniesiona. I cierpliwie znoszę średniej jakości au-pairkowanie. Ale żal się zbiera. Pewnego dnia ( 7 miesiąc mej bytności) dzieci rozwalają łazienkę. Przychodzę by temu zaradzić, a tu chłopiec ściąga spodnie w celu pozbycia się intruza ( czyli mnie) poprzez nasikanie na niego. Zabieram jego siostrę i zostawiam go samego. On radośnie demoluje łazienkę , na co przychodzi jego wyczerpany chorobą ojciec i oczywiście robi mi karczemną awanturę. Ja nawet nie mam siły tego komentować . Żądam ' zebrania' w gronie On + Ja + Hostka. Oczywiście oznajmiam, że odchodzę. Tłumaczę 'sytuację łazienkową' , i zapędy ich syna który starał się nadać nowego znaczenia słowom ' olać Au-pairkę'. Host Tata jest zażenowany postawą swego syna, przeprasza mnie za awanturę którą mi zrobił. Ale ja już mam dosyć. Kupuję bilet i w ciągu tygodnia wyjeżdżam z Niemiec. Przez okres tego tygodnia ciągle utrzymuję dobre stosunki z rodziną. Ponieważ siedliśmy i wyjaśniliśmy sobie wszystko- oni nie mieli pretensji , a ja do ostatniego dnia opiekowałam się dziećmi. Odeszłam - bo musiałam. Czasami naprawdę tak bywa. Czasami trafia się na wyjątkowo trudną rodzinę i mimo, że człowiek próbuje - katastrofa wisi w powietrzu. Nie obwiniajcie się za to. To nie znaczy , że jesteście słabe i niekompetentne. 

2 komentarze:

  1. sytuacja, która przeżyłaś wydaje się straszna, jestem pełna podziwu, ze ja przeżyłaś, być może wszystko wyglądałoby inaczej gdyby Hosci byli w pobliżu i pomogli Ci zapanować nad młodym buntownikiem. Tego nigdy się nie dowiemy, ale jestem pewna, ze i takie doświadczenia nam się w życiu przydają.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ech... muszę powiedzieć, że wyjątkowo niewdzięczna to była praca. Chyba najgorsza jaką miałam w życiu. Ale jak mówisz- doświadczenie było cenne. Wydaje mi się, że po tym wszystkim więcej potrafię wytrzymać. Mam nadzieję, że u Ciebie jest wesoło ! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń