Dane Kontaktowe

Zapraszam wszystkich zainteresowanych do dzielenia się swoimi spostrzeżeniami, uwagami i doświadczeniem.
Czekam także na Waszą pomoc przy tworzeniu tego bloga.
Jeżeli posiadacie jakieś ciekawe sugestie, przemyślenia albo informacje związane z poruszaną przeze mnie tematyką - proszę, podzielcie się nimi ze mną. Chętnie o tym napiszę.

Dane kontaktowe :

gobarakago@gmail.com



czwartek, 10 listopada 2011

Włatcy Móch

              Życie na pustyni bywa bzyczące. Oprócz tego , że pustynne campingi dla turystów są  w miarę dobrze zorganizowane ( są nawet prysznice), to niestety mają dwie poważne wady. 
1. Są relatywnie drogie [ zapłaciliśmy około 17 dinarów jordańskich za nocleg ( za osobę , nie namiot!)]
2. Cały dzień trzeba użerać się ze wstrętnymi muszyskami. 
Życie na naszym campowisku zorganizowane była następująco :
Do dyspozycji dostaliśmy dwuosobowy namiot z kocami i materacami. Bardzo wygodny. W nocy w ogóle nie zmarzliśmy ani razu. Pobudki poranne odbywały się w sposób bardzo naturalny. Kiedy tylko słońce pojawiało się nad pustynią , nasz namiot nagrzewał się do temperatury piekarnika i wtedy było wiadomo, że czas się przenieść... No właśnie ... dokąd ?? Do dyspozycji mieliśmy też namiot ' mieszkalny'. Ten był duży i nie nagrzewał się tak prędko , ale za to przepełniony był ohydnymi muszyskami. A szkoda, bo piękny był. Na campingu był też kibelek , prysznic i kuchnia w której nasz kucharz-i-kierowca w jednym gotował smaczne kolacje. Skoro już o jedzeniu. Śniadanie było wliczone w cenę, kolację można było kupić ale była strasznie droga ( 7 dinarów !!). No ale grzechem było nie skosztować jedzenia przygotowanego na pustyni, więc raz się skusiliśmy. Poza tym jedzenie mieliśmy ze sklepu. Codziennie rano nasz kierowca zawoził nas do wioski , gdzie kupowaliśmy jakieś jadło. Skromne bo skromne, ale w takim gorącu i tak się bardzo jeść nie chce. 
Generalnie bardzo mi się to wszystko podobało. Cisza i  spokój.W końcu się wyspałam. Piękne zachody słońca i jeszcze piękniejsze gwieździste niebo - te dwa wspomnienia to moje najcenniejsze pamiątki z Jordanii.

Jeżeli i Wy macie ochotę na taką przygodę, tu podaje małe namiary :

- O campingi można pytać w wiosce Wadi Rum bez uprzedniej rezerwacji. Właścicieli tego rodzaju biznesu jest tam niezwykle wielu. Defacto cała wioska z tego żyje, toteż raczej z miejscami nie ma problemu.
- Można zabukować nocleg na stronie hostelworld
- No i zostawiam namiary na camping na którym spałam :

E-mail: slman_rum@yahoo.com
( jeżeli skontaktujecie się bezpośrednio, unikniecie prawdopodobnie opłat za rezerwację) 

 

Pan kucharzokierowca


Mansaf - pozeznaję, że wydłubałam z niego kurczaka i skosztowałam. Niesamowicie smaczne jadło !

Poranna higiena

'Pokój' gościnny

Prysznic raczej prymitywny, ale swoją funkcje spełniał.


Duży namiot 'gościnny'+ mały 'sypialny'

3 komentarze:

  1. Mmm, cudowny klimat. :) Prysznic był, jaki był... Najważniejsze, że BYŁ w ogóle. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. to miejsce wydaje mi się interesujące :)

    OdpowiedzUsuń