Dane Kontaktowe

Zapraszam wszystkich zainteresowanych do dzielenia się swoimi spostrzeżeniami, uwagami i doświadczeniem.
Czekam także na Waszą pomoc przy tworzeniu tego bloga.
Jeżeli posiadacie jakieś ciekawe sugestie, przemyślenia albo informacje związane z poruszaną przeze mnie tematyką - proszę, podzielcie się nimi ze mną. Chętnie o tym napiszę.

Dane kontaktowe :

gobarakago@gmail.com



niedziela, 16 grudnia 2012

Meksyk - raj dla podróżników

Kiedy oznajmiłam mojej rodzicielce , że wybieram się do Meksyku , usłyszałam krótkie , ale wiele znaczące: "O Jezu. Aleś sobie wybrała". Potem przez kolejne miesiące mama drążyła ten temat i opowiadała o tym, z jaką hołotą kojarzy jej się ten kraj. Można by ją oczywiście oskarżyć o myślenie stereotypowe,  ale prawda jest taka, że jej postawa była niczym więcej, jak przykładem zbiorowych przekonań na temat tego odległego zakątka świata.
W praktyce jednak kraj 'groźnych karteli narkotykowych' jest  rajem dla podróżników. Moje kolejne posty będą próbą udowodnienia tej tezy.
Dzisiaj zacznę od pochwały bazy noclegowej. 
    Ceny hosteli w Meksyku nie są wygórowane. Ja- jak zwykle szukałam tych najtańszych. Za niewielką kwotę , dostaje się w miarę dobry standard. Najlepsze było to, że hostele w których miałam przyjemność nocować , miały zwykle bardzo  ciekawy klimat. Fajne dekoracje, malowidła, graffiti, hamaki :) Małe rzeczy a cieszą. Równie istotny i zachwycający był fakt, że turyście  w każdym  hostelu na Jukatanie mają dostęp do kuchni. Zawsze podkreślam, jak bardzo istotne jest to  dla mnie. Po pierwsze, będąc wegetarianką w kraju takim jak Meksyk czułam się, mówiąc delikatnie- 'lekko zagubiona'. Gotowanie sobie obiadków odpowiadającym moim prywatnym potrzebom , znacząco ułatwiło mi życie. Poza względami światopoglądowymi, pichcenie samemu, wyraźnie obniża koszty podróży. Bogactwo jedzenia dostępnego na meksykańskich straganach może człowiekowi rozsadzić czaszkę. Za lokalne produkty płaci się grosiki , i nie ma w tym żadnej przesady, że w można się tam najeść do syta za 30 pesos na dzień ( jakieś 7 złotych) . Oczywiście można też stołować się w knajpkach typu "cocina economica'. Te tanie jadłodajnie serwują doskonałe, lokalne potrawy za niewielkie pieniądze ( zwykle nie płaciłam więcej niż 50 pesos za obiad).
Odnośnie noclegowni tak naprawdę można mieć jedno tylko zastrzeżenie. Bardzo często zdarzało się, że osoby pracujące na recepcji , w ogóle nie mówiły po angielsku. Oczywiście jadąc w tą część świata, trzeba być przygotowanym na to, że trzeba znać podstawy hiszpańskiego. Inaczej nie kupi się biletu ani jedzenia. Chciałoby się jednak wierzyć, że w hostelach i/lub hotelach możliwe będzie zasięgnięcie jakiś informacji dodatkowych w języku angielskim. Niestety- na to się nie należy nastawiać. 
Nie ma jednak co  wybrzydzać. Popatrzcie sobie na kolejne fotki  z Valladolid. 
Pozdrawiam 


Obściskujące się pary to nieodłączny element krajobrazu. O tym, że Meksykanie są kochliwym narodem, wiemy z resztą  doskonale z telenoweli :P







Zgodnie z tym co napisałam wcześniej, hostele w Meksyku są bardzo klimatyczne. Fakt, że np. umywalki są umieszczone gdzieś na  zewnątrz budynku , nie stwarza żadnego dyskomfortu, a raczej daje bardzo oryginalny efekt.


Przykład 'dekoracji' hotelowej


Tortille nadziewane pastą z jajek + zielono- pomidorowy sos. Skromne  ale smaczne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz