Stan używalności mojej osoby został przywrócony. Nie nie. Moje życie się nie zmieniło. Problemy nie zostały rozwikłane. Praca nie została jednak znaleziona. Ale za to miałam wakacje! Och! Przerwa od drętwej angielskiej pogody zdziałała cuda na polu moje psychiki. Nałykałam się polskiego słońca i polskiej kapusty i nagle moje życie nabrało sensu. Nie będę zbytnio wychwalać tego błogostanu , bo z doświadczenia wiem że w moim obsesyjno- kompulsywnym życiu jest to zjawisko dość rzadkie.
Przyjemne doznania wzbogacone są o fakt, że jednak Anglia okazała się bardzo poprawna pod względem prawa pracy. Już zacieram ręce z myślą o 6 tygodniach wymówienia i odprawy które mi się należą . Nie każda stara baba pouniwersytecka może sobie pozwolić na długie wakacje , a ja z racji owych opłaconych 6 tygodni chyba sobie takie zapodam. Jaki jest zatem plan ? Plan jest zajebiście prosty i ogranicza się do słów 'dam se na wstrzymanie'. Ostatnio przez około 8 miesięcy rwałam sobie włosy z głowy. Nerwowo było jakoś. Dziwne rzeczy działy się moim życiu. Ale nie o dziwnych rzeczach jest ten blog, więc detale sobie daruję. W każdym razie teraz podjęłam męską decyzje o nicnierobieniu. Znaczy się robić coś będę. Spokojnie przez dwa miesiące będę szukać pracy. Znajdę ją, pojadę do Jordanii a po powrocie zacznę tyrać jak dziki wół, albo muł albo jakaś inna dzika hybryda. Chciałabym dodać, że będę się cieszyć słońcem. Niestety to akurat stoi pod wielkim znakiem zapytaniem. Wszak w Anglii mieszkam. Co jeszcze będę robić ? Będę pisać bloga i będę śledzić różne blogi. Będę gotować obiady w tempie które pozwala na oszczędzanie życia garnkom. W końcu będę miała trochę czasu na przyjemności.
'Bezrobotność' - to brzmi dumnie !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz