Co robi blondynka na pustyni ? Oczywiście gubi się. I to w nocy ! Dla usprawiedliwienia dodam , że miałam mężczyznę u boku i to też nie pomogło. Być może dlatego, że on również był blondynem. W każdym razie długo, długo zastawialiśmy się potem jak to się stać mogło. Doszliśmy do wniosku, że wszystkiemu winna była ‘pustynna percepcja przestrzeni’. Pewnego wieczoru wybraliśmy się na podziwianie zachodu słońca. Wydawało się nam, że miejsce do którego się chcemy dostać jest ‘niedaleko’. W praktyce okazało się jednak, że to co na pustyni wydaje się ‘niedaleko’ , w rzeczywistości jest gdzieś ,-jak to się ładnie mówi w moich rodzinnych stronach- ’ w hasiokach’ .
Więc poszliśmy troszkę za daleko i nagle ( ale to tak naprawdę nagle) ciemna noc zapadła. Noc na pustyni jest dramatycznie czarna. Brak jest oczywiście sztucznych świateł ,do których jesteśmy przyzwyczajeni my, mieszkańcy cywilizowanych zakątków świata. Błądziliśmy z dwie godziny i jedyne co nas uratowało , to fakt że nasz obóz rozbity był tuż obok JEDYNEJ w okolicy skały która miała jakiś w miarę charakterystyczny kształt. Kształt mostu- dokładnie. Gdyby nie to, przyszłoby nam nocować gdzieś w zimnie ze skorpionami.
A w ogóle to przy tej całej akcji zepsuła się nam latarka i potem miałam problem pewnej nocy , bo musiałam iść do kibla. Opisu tej sytuacji raczej nie upublicznię :/ W każdym razie, no… Jak się wybierzecie kiedyś na pustynie to weźcie tak z 4 latarki na zapas. Amen.
Z cyklu " Życie na pustyni "
Zbawcza skała :), a raczej jej cień. |
Małe tornado |
Złota góra. Czyli zachód słońca. |
Surrealia |
Zdjęcia są świetne :)
OdpowiedzUsuńSuper zdjęcia;-)Jak kiedyś wybiorę się na pustynię,to z pewnością zabiorę ze sobą zapas latarek;-)
OdpowiedzUsuń