Trzy lata temu, mniej więcej o podobnej porze ( niestety nie pamiętam już dokładnych dat) udałam się w podróż z ze stanu Virginia do Las Vegas. Ci którzy śledzą mojego bloga, i mają już jakoś tam ukształtowane wyobrażenie na temat mojej osoby mogą ( słusznie) pomyśleć , że Vegas to miejsce zupełnie nie w moich klimatach. Los jednak zadecydował, że moją podróż marzeń rozpocznę właśnie w tym miejscu. Pierwotny plan ( który sobie wymyśliłam jeszcze w Polsce) zakładał , że polecę do Phoenix. Na etapie wstępnym Phoenix wydawałam mi się logicznym miejscem docelowym, bo w końcu to stan Arizona zamierzałam przemierzyć. Jak zwykle jednak zadecydowały pieniądze. Z moim skromnym budżetem , który udało mi się zgromadzić w czasie pracy na kampie ( około 1000 dolarów) musiałam bardzo uważać na to jak dysponuję gotówką. 1000 dolarów może się wydawać sumą przyzwoitą, ale jeśli wliczymy w to loty z Richmond do Vegas, a potem z Vegas do Nowego Yorku, to już na tym etapie zasoby finansowe dramatycznie się kurczą. Ok. Ktoś pewnie zada pytanie natury technicznej. Jak kupiłam bilet bez karty płatniczej albo kredytowej ? Oczywiście znowu zdałam się na pomoc mojego wielkodusznego szefa , który tej transakcji dokonał w moim imieniu.
Plan był więc prosty . Lecimy ( ja i 5 innych osób) do Las Vegas ( z przesiadką w Atlancie), a potem - improwizujemy. Mieliśmy zabukowany jeden nocleg w Vegas. Cała reszta była ekscytującą niewiadomą.
Do miasta hazardu i nocnych rozrywek dotarliśmy późnym wieczorem. Zmęczenie było tym dotkliwsze, że oczywiście znaleźliśmy się innej strefie czasowej. Mimo wszystko wybraliśmy się na kolację i na małe zwiedzanie. Jak już mówiłam, takie miejsca to zupełnie nie moja bajka, żadnych hymnów pochwalnych tu raczej nie zapodam. Mimo to, muszę przyznać , że Vegas ma w sobie 'coś' ciekawego. Czy zagrałam w kasynie ? Oczywiście, że nie! Myślałam o nadchodzących dniach, chciałam jak najszybciej dorwać samochód aby móc wyruszyć w stronę amerykańskich kanionów . Chciałam nakarmić swoje oczy kolorami i jednocześnie dać odpocząć zmysłom. Podróż po bezdrożach stanów Nevada , Arizona i Utah to było to czego potrzebowałam po 9 tygodniach harówki. Kilka zdjęć z Las Vegas :
W Vegas można znaleźć dosłownie wszystko :) |
Przed słynnym hotelem Bellagio. Chce się nam spać ! |
Na deser wrzucam ' tańczące fontanny' , które można podziwiać przed hotelem Bellagio. Efekt dosyć miły dla oka :
Uwielbiam tańczące fontanny! :D Te są piękne, ale moje serce podbiły te z Barcelony <3 A te w Warszawie w ogóle się nie umywają...
OdpowiedzUsuń