Ale ten czas leci. Moje oczekiwania na wyjazd już niebawem będą miały swój kres. Za równiutkie dwa miesiące lecę. Ktoś pewnie powie, że dwa miesiące to długo i wcale nie ma się tu czym nadmiernie ekscytować. Ja jednak ekscytować się będę zawzięcie. Z dwóch powodów.
- Mój bilet kupiłam już w grudniu. Jak się 10 miesięcy kurczy do 2 , to jest to powód do wielkiego zadowolenia.
- Po drugie- moje życie ostatnio jest nudne i nie mam żadnych innych powodów do podniet.
Z racji tej daty, postanowiłam na chwile zapomnieć o hiszpańskich i włoskich zespołach metalowych, którymi katuję siebie i sąsiadów od kilku tygodni ( a może miesięcy ?).
Dzisiaj cały dzień słucham pani Downs.
Lila Downs nie jest jakoś szczególnie znana w Polsce. Ja zetknęłam się z jej twórczością za sprawą znanego filmu "Frida" ( który oczywiście też kocham).
Ta meksykańska piosenkarka jest córką indiańskiej śpiewaczki i amerykańskiego wykładowcy. Jako osoba naturalnie dwujęzykowa, śpiewa zarówno po hiszpańsku jak i angielsku. Jej twórczość jest próbą dialogu między kultura amerykańską a meksykańską.
W Lili podoba mi się wszystko. Od głosu po styl ubierania.
Poznajcie moją ulubienicę :
Wypada też wstawić jakieś zachęcające audio albo video. Wybrałam piosenkę 'Burn it blue", która pochodzi ze ścieżki dźwiękowej filmu "Frida":
mialam kiedyś nawet iść na Fridę, ale byłam na koncu kolejki, a sala była pełna więc na chęciach się skończyło :D musze Ci w końcu na mejla odpisać ;/
OdpowiedzUsuńFilm jest dobry... Może obejrzyj go sobie online :)
UsuńPs.
Dzięki za maila :*