To nie koniec zdjęć z Ammanu, ale teraz dla urozmaicenia śmigniemy do Petry. Petra była kolejnym przystankiem na naszej trasie dookoła Jordanii. Ale uwaga! Nie mówię tu o ‘sławnej’ Petrze. Nie każdy wie o istnieniu ‘ Małej Petry”. Miejsce to znajduje się jakieś 10 kilometrów od sławnej ‘dużej siostry’. Warto się tam wybrać nie tylko dlatego , że wstęp jest darmowy. Przede wszystkim w miejscu tym można faktycznie rozkoszować się pięknem natury i podziwiać monumentalne arcydzieła ludzkich rąk. Mimo iż skromniejsza , ‘ Little Perta’ wolna jest od naganiaczy, gości z osłami, tłumów turystów i handlarzy . Miejsce w 100% polecenia godne :)
W drodze do Małej Petry |
Aha ! W drodze z Ammanu do Petry skosztowałam najgorszego 'freaka' żywieniowego w moim życiu. Był to chleb pita nadziewany .. frytkami ( zimnymi blleeee) i ...czymś ( nie wiem co to było, dostałam to po wydaniu komendy 'no meat'). Było to tak straszne, że przez kolejny tydzień miałam dreszcze a także nabawiłam się niechęci do Bogu ducha winnej kawy z kardamonem. Tak na zasadzie skojarzenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz